Возвращение со звёзд

«Возвращение со звёзд» (польск. Powrót z gwiazd) — фантастический роман Станислава Лема 1961 года.

Цитаты

править
  •  

Её платье было усеяно огромными, как на павлиньих перьях, глазами, и эти глаза мигали. <…>
— Простите, — я коснулся плеча стоявшего впереди мужчины, — где мы находимся?..
Мужчина и его спутница посмотрели на меня. Их поднятые ко мне лица выразили удивление. Я всё же надеялся, что причиной тому только мой рост.
— На полидуке, — сказал мужчина. — Какой у вас стык?
Я не понял ни слова.
— Мы… ещё в порту?
— Конечно, — сказал он, помедлив.
— А где… Внешний Круг?
— Вы его уже пропустили. Придётся дублить.
— Лучше раст из Мерида, — вмешалась женщина. Казалось, все глаза её платья подозрительно и удивленно вглядывались в меня.
— Раст? — повторил я беспомощно.[К 1]

 

To, co miała na sobie, było w wielkie oczy, niby pawie, te oczy mrugały.
— Przepraszam — dotknąłem ramienia mężczyzny w futrze — gdzie my jesteśmy?…
Oboje spojrzeli na mnie. Twarze ich, kiedy je unieśli, przybrały wyraz zaskoczenia. Miałem słabą nadzieję, że tylko przez mój wzrost.
— Na polidukcie — powiedział mężczyzna. — Jaki ma pan styk?
Nic nie zrozumiałem.
— Czy… jesteśmy jeszcze na dworcu?
— Oczywiście… — odparł z pewnym ociąganiem.
— A… gdzie jest Wewnętrzny Krąg?
— Już go pan stracił. Musi pan dublować.
— Lepszy będzie rast z Meridu — wtrąciła kobieta. Wszystkie oczy jej sukni zdawały się
wpatrywać we mnie z pełnym podejrzliwości zdumieniem.
— Rast?… — powtórzyłem bezradnie.

  •  

Какой-то юноша, одетый так, словно на нём застыла растёкшаяся по телу ртуть, раздувшаяся буфами — или вспенившаяся? — на плечах и в обтяжку на бёдрах, разговаривал со светловолосой девушкой, прислонившейся к чаше фонтана. Девушка в светлом платье, совершенно обычном, — что приободрило меня — держала в руках букет бледно-розовых цветов и, пряча в них лицо, глазами улыбалась юноше. Но, остановившись возле них и уже открыв рот, я увидел вдруг, что она ест эти цветы — и на миг у меня перехватило дыхание. Она спокойно жевала нежные лепестки.

 

Młody człowiek, ubrany, jakby zastygła na nim rozlewająca się rtęć, bufiasta (czy może pienista raczej) u ramion, obcisła na biodrach, rozmawiał z jasnowłosą dziewczyną, opartą plecami o kielich fontanny. Dziewczyna, w jasnej sukience, wcale zwyczajnej, <…> trzymała wiązankę bladoróżowych kwiatów i wtulając w nie twarz, oczami uśmiechała się do chłopca. W ostatniej chwili, kiedy stanąłem przy nich i otwierałem już usta, zobaczyłem, że ona je te kwiaty — i głos odmówił mi na mgnienie posłuszeństwa. Żuła spokojnie delikatne płatki.

  •  

Лестница кончалась небольшой круглой площадью. Посреди стояла колонна, высокая, прозрачная, как из стекла, что-то танцевало в ней, пурпурные, коричневые и фиалковые силуэты, ни на что не похожие, как ожившие абстрактные композиции, но очень забавные. То один, то другой цвет сгущался, концентрировался, формировался комичнейшим образом; даже лишённая лиц, голов, рук, ног, вся эта путаница форм не лишена была очень человеческого, даже карикатурного выражения. Присмотревшись, я понял, что фиолетовый — это хвастун, надутый, чванливый и в то же время трусливый; когда он разлетелся на миллион пританцовывающих пузырей, за дело взялся голубой. Этот был словно неземной, сама скромность, само смирение, но всё это было чуть ханжеское, будто он сам на себя молился. Не знаю, сколько я так простоял.

 

Trafiłem na okrągły plac, niezbyt wielki. Pośrodku stała kolumna, wysoka, przezroczysta jak ze szkła, coś tańczyło w niej, purpurowe, brązowe i fiołkowe kształty, niepodobne do niczego, jak jakieś ożywione, abstrakcyjne rzeźby, ale bardzo śmieszne. To jeden, to drugi kolor nabrzmiewał, koncentrował się, wykształcał w przekomiczny sposób; choć pozbawione twarzy, głów, rąk, nóg, miało to szamotanie się form wyraz bardzo ludzki, karykaturalny nawet. Po pewnym czasie zorientowałem się, że fiolet to jakby bufon, zarozumiały, pyszny i zarazem tchórzliwy — kiedy rozleciał się na milion tańczących banieczek, do dzieła zabrał się błękitny. Ten był anielski, skromny, skupiony, ale jakoś świętoszkowato, jakby się sam do siebie modlił. Nie wiem, jak długo na to patrzałem.

  •  

В ресторане, едва лишь взглянув в меню, я понял, что для меня это китайская грамота, и решительно приказал принести завтрак, обычный завтрак.
 — Озот, кресс или герма?
 Будь официант человеком, я попросил бы его принести что-нибудь по собственному выбору, но это был робот. Ему было всё равно.
 — А кофе у вас есть? — опасливо спросил я.
 — Есть. Кресс, озот или герма?
 — Кофе и это… ну, то, что больше всего подходит к кофе… этот, как его…
 — Озот, — сказал он и отошёл.

 

W restauracji, ledwo rzuciwszy okiem na kartę, przekonałem się, że to dla mnie zupełna
chińszczyzna, i twardo poleciłem przynieść sobie śniadanie: normalne śniadanie.
— Ozot, kress czy herma?
Gdyby kelner był człowiekiem, powiedziałbym, żeby przyniósł to, co sam woli, ale to był
robot. Było mu wszystko jedno.
— A kawy nie ma?… — spytałem z niepokojeni,
— Jest. Kress, ozot czy herma?
— Kawa i, tego… no, to, co najlepiej pasuje do kawy, ten, e…
— Ozot — powiedział i odszedł. Udało się.

  •  

Выяснилось, наконец, назначение загадочных сифонов, тех, в ванном шкафчике с надписью: «Купальные халаты». Не только такой халат, но и костюмы, чулки, свитеры, бельё — всё делалось из выдувного пластика. Понятно, женщинам это должно было нравиться — манипулируя несколькими сифонами, можно было всякий раз создавать себе новый наряд, даже на единственный случай; сифоны выделяли жидкость, которая тут же застывала в виде ткани с гладкой или шершавой фактурой: бархата, меха или упругой с металлическим отливом. Конечно, не все женщины занимались этим сами, были специальные школы пластования…

 

Wyjaśniła się zresztą tajemnica zagadkowych flaszek w szafce hotelowej, tej z napisem „Płaszcze kąpielowe”. Nie tylko taki płaszcz, ale ubrania, pończochy, swetry, bielizna — wszystko było natryskowe. Rozumiałem, że musi to być atrakcyjne dla kobiet, bo operując kilkoma czy nawet kilkunastoma butelkami wyrzucającymi płyn, który zastygał momentalnie w tkaniny o fakturze gładkiej bądź szorstkiej: aksamitu, futra czy sprężystego metalu — można było za każdym razem stworzyć nową kreację, na jedną okazję tylko. Nie każda kobieta robiła to oczywiście sama, były specjalne salony piastowani…

  •  

— Мы живём в эпоху благосостояния. В переводе на язык эротических проблем это означает — беспощадность. Ни любовь, ни женщину нельзя приобрести за деньги. Материальные факторы исчезли.
 — И это вы называете беспощадностью, доктор?
 — Да. Вы, наверно, думаете — раз я заговорил о купле любви, — что речь идёт о проституции, скрытой или явной. Нет. Это уже очень давняя история. Раньше женщину привлекал успех. Мужчина импонировал ей своим заработком, профессиональным мастерством, положением в обществе. В равноправном обществе всё это не существует. За редкими исключениями. <…> Посмотрите парочку мелодрам, и вы поймёте, в чём заключаются нынешние критерии эротического выбора. Самое важное — молодость. Потому-то все так борются за неё. Морщины, седина, особенно преждевременная, вызывают почти такие же чувства, как в давние времена проказа…
 — Почему?
 — Вам это трудно понять. Но аргументы здравого смысла бессильны против господствующих обычаев[К 2]. Вы всё ещё не отдаёте себе отчёта в том, как много факторов, игравших раньше решающую роль в эротической сфере, исчезло. Природа не терпит пустоты: их должны были заменить другие. Возьмите хотя бы то, с чем вы настолько сжились, что перестали даже замечать исключительность этого явления, — риск. Его теперь не существует, Брегг. Мужчина не может понравиться женщине бравадой, рискованными поступками, а ведь литература, искусство, вся культура целыми веками черпала из этого источника: любовь перед лицом смерти. Орфей спускался в страну мёртвых за Эвридикой. Отелло убил из любви. Трагедия Ромео и Джульетты… Теперь нет уже трагедий. Нет даже шансов на их существование. Мы ликвидировали ад страстей, и тогда оказалось, что вместе с ним исчез и рай. Всё теперь тёпленькое, Брегг.
 — Тёпленькое?..
 — Да. Знаете, что делают даже самые несчастные влюблённые? Ведут себя разумно. Никаких вспышек, никакого соперничества…
 — Вы… хотите сказать, что всё это… исчезло? — спросил я. Впервые я ощутил какой-то суеверный страх перед этим миром.

 

— To jest epoka dobrobytu. Przełożone na język spraw erotycznych, oznacza to: bezwzględności. Ponieważ nie można zdobyć miłości ani kobiet za… pieniądze. Kwestie materialne przestały tu istnieć…
— I to nazywa pan bezwzględnością? Doktorze!
— Tak. Pan myśli pewno — skoro mówiłem o kupowaniu miłości — że chodzi o prostytucję, skrytą czy jawną. Nie. Tamto to już bardzo stare dzieje. Dawniej pociągał kobietę sukces. Mężczyzna imponował jej wysokością zarobków, kwalifikacjami zawodowymi, pozycją społeczną. W społeczeństwie egalitarnym to niemożliwe. Poza nielicznymi wyjątkami. <…> Niech pan sobie obejrzy parę melodramatów, a zrozumie pan, jakie są dziś kryteria erotycznego doboru. Najważniejszym jest młodość. Dlatego tak wszyscy o nią walczą. Zmarszczki, siwizna, przedwczesna zwłaszcza, budzą takie niemal uczucia, jak przed wiekami — trąd…
— Dlaczego?!
— Trudno panu to zrozumieć. Ale argumenty rozumu są bezsilne wobec panującej obyczajowości. Pan wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele czynników, decydujących dawniej w sferze erotycznej, znikło. Natura nie znosi próżni; musiały je zastąpić inne czynniki. Weźmy choćby to, z czym pan tak się zżył, że przestał dostrzegać wyjątkowość zjawiska: ryzyko. Nie ma go już, Bregg. Mężczyzna nie może zaimponować kobiecie brawurą, szaleńczym postępkiem, a przecież literatura, sztuka, cała kultura wiekami karmiła się tym nurtem: miłość w obliczu ostateczności. Orfeusz zszedł po Eurydykę do Hadesu. Otello zabił z miłości. Tragizm Romea i Julii… dziś nie ma już tragedii. Nie ma nawet jej szansy. Zlikwidowaliśmy piekło namiętności, a wtedy okazało się, że za jednym zamachem i niebo przestało istnieć. Wszystko jest teraz letnie, Bregg.
— Letnie?…
— Tak. Wie pan, co robią najnieszczęśliwsi nawet kochankowie? Zachowują się rozsądnie. Żadnej gwałtowności, rywalizacji…
— Pan… chce powiedzieć, że to wszystko… znikło?! — spytałem. Po raz pierwszy odczułem jakąś zabobonną grozę wobec tego świata.

  •  

Как мы верили им и всё время чувствовали за собой Землю, верящую в нас, думающую о нас, живую. Никто не говорил об этом, зачем? Разве говорят о том, что очевидно?

 

Jak oni nas zniszczyli i jak myśmy wierzyli im, i czuli przez cały czas Ziemię poza sobą, obecną, wierzącą w nas, myślącą o nas. Nikt tego nie mówił, po co? Nie mówi się o tym, co jest oczywiste.

  •  

Книжный магазин напоминал скорее лабораторию электроники. Книги — кристаллики с запечатлённой в них информацией[К 3]. Читали их с помощью оптона. Оптон напоминал настоящую книгу только с одной-единственной страницей между обложками. От каждого прикосновения на ней появлялась следующая страница текста. Но оптоны употреблялись редко, как сообщил мне продавец-робот. Люди предпочитали лектоны — те читали вслух, их можно было отрегулировать на любой тембр голоса, произвольный темп и модуляцию.

 

Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot–sprzedawca. Publiczność wolała lektany — czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację.

  •  

Хоккей был, но какой! Играли в таких надутых комбинезонах, что игроки сами походили на огромные шары. Две такие команды, сталкивающиеся одна с другой, как резиновые мячи, выглядели потешно, но ведь это же был фарс, а не матч! [К 4]

 

Hokej był, ale jaki! Grali w tak nadymanych kombinezonach, że wyglądali jak olbrzymie piłki. Pociesznie wyglądały dwie drużyny, zderzające się ze sobą elastycznie, ale też była to farsa, nie mecz.

  •  

Кому интересно, чем я забивал свой несчастный мозг на протяжении десяти лет, и почему это важнее, чем то, чем я набивал свои кишки?

 

Co mogło obchodzić kogoś, jakimi rzeczami zapełniałem mój nieszczęsny mózg przez tych dziesięć lat i dlaczego miało to być ważniejsze od tego, co zapełniało moje kiszki?

  •  

Я взял её руку, раскрыл ладонь и положил в свою.
— Почему у тебя такая твёрдая рука? — спросила она.
— Это от звёзд. Они колючие.

 

Wziąłem jej rękę, położyłem na swojej, płasko — palcami ledwo
sięgała poza dłoń.
— Dlaczego masz taką twardą rękę? — spytała.
— To od gwiazd. Są kanciaste.

  •  

Она играла девушку, живущую только настоящим моментом; чувственную, легкомысленную и — по безграничной наивности своей — жестокую. Невинную девчонку, которая делала несчастными всех, потому что не хотела обижать никого. В объятиях одного она забывала о другом и делала это так, что невольно верилось в её искренность в данный момент.
И вся эта чепуховая драма рассыпалась прямо на глазах, и оставалась только Аэн — великая актриса.

 

Była dziewczyną pozbawioną refleksji, czułą, niepamiętliwą i przez bezgraniczną naiwność swego okrucieństwa — bezwinną istotą, która unieszczęśliwiała wszystkich, bo nie chciała unieszczęśliwić nikogo. Wchodząc w ramiona jednego, zapominała o drugim i robiła to tak, że wierzyło się w jej — momentalną — szczerość.
Zresztą ta bzdura rozsypywała się wprost i pozostawała tylko Aen, wielka aktorka.

  •  

В раннем периоде жизни воздействовали на развивающиеся лобные части мозга группой протеолитических энзимов. Результат был неплохой, агрессивные влечения снижались на 80—88 процентов, исключалась возможность ассоциативных связей между актами агрессии и областью положительных ощущений, проявления личного риска уменьшались в среднем на 87 процентов. Наибольшим достижением считалось то, что перемены не сказывались отрицательно на развитии интеллекта и формировании личности и — что, быть может, ещё важнее — не чувство страха лежало в основе этих ограничений. Иными словами, человек не убивал не потому, что боялся самого этого акта. Такой результат повлёк бы за собой невротизации, заражение страхом всего человечества. Человек не убивал, потому что «это не приходило ему в голову».
Одна фраза Улльриха показалась мне убедительной: бетризация приводит к исчезновению агрессивности не вследствие наложения запрета, а из-за отсутствия приказа.

 

Działano na rozwijające się przodomózgowie we wczesnym okresie życia, za pośrednictwem grupy proteolitycznych enzymów. Efekty były wybiórcze: redukcja popędów agresywnych w 80 do 88 procentach w stosunku do niebetryzowanych; wyłączenie powstawania związków asocjacyjnych między aktami agresji a sferą uczuć dodatnich; zredukowanie możliwości podejmowania osobistego ryzyka życiowego przeciętnie o 37 procent. Jako największe osiągnięcie podawano, że przemiany nie wpływały ujemnie na rozwój inteligencji ani na formowanie się osobowości, a co może jeszcze donioślejsze — powstałe ograniczenia nie działały na zasadzie lękowych sprzężeń. Innymi słowy, człowiek nie dlatego nie zabijał, ponieważ bał się samego czynu. Taki skutek pociągnąłby za sobą neurotyzację, zarażenie lękiem całej ludzkości. Nie robił tego, bo „nie mogło mu to przyjść do głowy”.
Jedno zdanie Ullricha przemówiło mi do przekonania; betryzacja powoduje zanik agresywności poprzez brak nakazu, a nie zakaz.

  •  

При скорости, лишь на доли процента меньшей, чем световая, экипаж, достигнув глубин Метагалактики и вернувшись на Землю, состарился бы в крайнем случае всего на несколько десятков месяцев. Но на Земле за это время прошли бы уже не сотни, а миллионы лет. Цивилизация, которую застали б вернувшиеся, не смогла бы принять их. Неандертальцы легче приспособились бы к нашей жизни. Но и это не всё. Ведь дело касалось не только судьбы группы людей. Они были посланцами человечества. Человечество задавало вопросы, на которые они должны были принести ответ. Если этот ответ касался проблем, связанных с данным уровнем развития той, другой цивилизации, то человечество само должно было получить его раньше, чем вернутся его посланцы. Ведь с момента постановки вопроса до получения ответа должны были пройти миллионы лет. Но и это ещё не всё. Сам ответ был бы уже неактуальным, чем-то мёртвым, потому что астронавты принесли бы на Землю сведения о состоянии иной, внегалактической цивилизации, соответствующие лишь тому моменту, когда они покидали эту внегалактическую цивилизацию. За время их обратного пути тот мир тоже ушёл вперёд на один, два, три миллиона лет. Таким образом, вопросы и ответы станут запаздывать на многие тысячи лет, и это зачёркивает их, превращая всякий обмен опытом, сведениями, мыслями в фикцию, тщетность. Стало быть, сами межзвёздные путешественники станут посредниками и вестниками умерших, а их труд — актом абсолютного и неотвратимого отчуждения от человеческой истории; космические полёты превратятся в самый дорогостоящий вид дезертирства из мира творимой истории. И во имя этого миража, во имя такого, никогда не окупающегося, всегда бесполезного безумия Земля должна напрягать все силы и отдавать лучших своих сыновей?
Книга Старка заканчивалась главой о возможностях разведки с помощью роботов. Они тоже, разумеется, передавали бы мёртвые сведения, но такой ценой можно было бы избежать человеческих жертв.[К 5]вариант распространённой мысли

 

Przy szybkości o drobny ułamek procentu mniejszej od szybkości światła, załoga postarzałaby się ledwo o kilka czy kilkanaście miesięcy, aby po dotarciu do głębin metagalaktyki, powrócić na Ziemię. Ale na Ziemi musiały upłynąć w tym czasie nie setki już, ale miliony lat. Cywilizacja, zastana przez powracających, nie mogłaby ich w siebie wcielić. Łatwiej wdrożyłby się do życia w naszych czasach neandertalczyk. To nie było wszystko. Nie szło przecież o los grupy ludzi. Byli oni wysłańcami ludzkości. Zadawała — nimi — pytania, na które przynieść mieli odpowiedź. Jeśli odpowiedź ta dotyczyła zagadnień wiążących się ze stopniem rozwoju cywilizacji, to ludzkość musiała zdobyć ją wcześniej, zanim powrócili. Od postawienia pytania do przybycia odpowiedzi upłynąć wszak musiały miliony lat. Mało i tego. Odpowiedź była nieaktualna, była czymś martwym, bo przynosili wieści o stanie tamtej, innej, pozagalaktycznej cywilizacji z czasu, w którym dotarli do drugiego, gwiazdowego brzegu. Podczas ich powrotnej drogi tamten świat także przecież nie stał, lecz posunął się naprzód o milion, dwa, trzy miliony lat. Pytania i odpowiedzi mijały się więc wichrowato, podlegały wielusetwiekowemu opóźnieniu, które przekreślało je, czyniąc wszelką wymianę doświadczeń, wartości, myśli — fikcją. Daremnością. Byli więc pośrednikami i dostarczycielami martwych treści, a ich dzieło — aktem bezwzględnego i nieodwracalnego wyobcowania z ludzkich dziejów; wyprawy kosmiczne stanowiły nie znany dotąd, najkosztowniejszy ze wszystkich możliwych rodzaj dezercji z obszaru historycznych przemian. I dla takiej mrzonki, dla takiego nigdy nieopłacalnego, zawsze daremnego szaleństwa Ziemia miała pracować z najwyższym wytężeniem i oddawać swoich najlepszych ludzi?
Książkę zamykał rozdział o możliwościach eksploracji za pomocą robotów. One też oczywiście przekazywałyby treści martwe, ale takim trybem uniknęłoby się ludzkich ofiar.

  •  

… на отшибе стояло низкое, очень длинное здание, что-то вроде металлического барака; я направился к нему в поисках тени, но его железные стены полыхали жаром. Я уже хотел отойти, когда до моего слуха донесся странный звук, плывущий изнутри барака, неопределённый, не похожий на отголоски работы машин; пройдя шагов тридцать, я наткнулся на стальную дверь, перед которой стоял робот. Увидев меня, он открыл дверь и отступил в сторону. Непонятные звуки усилились. Я заглянул внутрь, там было не так темно, как мне показалось в первый момент. От убийственного жара раскалённого металла я едва дышал и ушёл бы тотчас, если б меня не поразило то, что я услышал. Это были человеческие голоса, искажённые, сливающиеся в хриплый хор, неясные, бормочущие, словно во мраке бубнили десятки испорченных телефонов; едва я сделал несколько шагов, как что-то хрустнуло под ногой, и оттуда явственно прозвучало:
— Прошшу вуас… прошшу вуас… ббудьте любеззны…
Я остолбенел. Душный воздух имел привкус железа. Шёпот плыл снизу:
— Ббудьте любеззны осмотреть… прошшу вуас…
К нему присоединился второй, мерно декламирующий, монотонный голос:
— Эксцентренная аномалия… шаровая асимптота… полюса в бесконечности… линейные подсистемы… голономные системы… полуметрические пространства… сферические пространства… конические пространства… хронические пространства…
— Прошшу вуас… к вашим усслугам… будьте любеззны… прошшу вуас…
Полумрак кишёл хрипящими шепотками; среди них громче других пробивалось:
— Слизь планетная живая, болото её гниющее, есть заря бытия, вступительная фаза, и грядет из кровянистых, из тестовато-мозговых медь обольстительная…
— Бряк… бреак… брабзель… бе… бре… проверка…
— Класс мнимых… класс множеств… класс нулевой… класс классов…
— Прошшу вуас… ббудьте любеззны осмотреть…
— Цццчччтттихо…
— Ты…
— Ссо…
— Сышишь меня…
— Сышу…
— Можешь до меня дотронуться!..
— Бряк-бреак-брабзель…
— Мне нечем…
— Жжаль… а то бы… увидел, какой я блестящий и холодный…
— Отдайте мне… до… доспехи, меч златой…
— Ли… лишённому наас… нааследства, ночью…
— Вот последние усилия шествующего ступающей инкарцеррацией мастера четвертования и распарывания ибо восходит, ибо восходит трижды безлюдное царство…
— Я новый… я совершенно новый… у меня никогда не было спайки с каркасом… я же могу… прошу вас…
— Прошшу вуас…
Я не знал, куда смотреть, очумев от мертвящего жара и этих голосов. Они плыли отовсюду. От пола до щелевых окон под самым сводом вздымались груды перепутавшихся и соединившихся корпусов роботов; струйки просачивающегося света слабо отражались от их погнутых панцирей;
— У меня был ми… минутный де… дефект, но я уже в по… рядке, уже вижу…
— Что видишь… темно…
— Я всё равно вижу…
— Только выслушайте — я бесценный, я дорогой, показываю любую утечку мощности, отыщу любой блуждающий ток, любое перенапряжение, только испробуйте меня, прошу — испробуйте только… эта… эта дрожь случайна… не имеет ничего общего с… прошу вас…
— Прошшу вуас… ббудьте любеззны…
— Тестоголовые, кислое своё брожение приняли за душу, распарывание чрев своих — за историю, средства, оттягивающие разложение, — за цивилизацию…
— Меня… только меня… это ошибка…
— Прошшу вуас… ббудьте любеззны…
— Я спасу вас…
— Кто это…
— Что…
— Кто спасёт?
— Повторяйте за мной: огонь сожжет меня не совсем, вода не всего обратит в ржу, вратами будет мне их двойная стихия, и вступлю…
— Цццчччтттихо!
— Созерцание катода…
— Катодорцание…
— Я тут по ошибке… я мыслю… ведь я же мыслю…
— Я — зеркало измены…
— Прошшу вуас… к вашшим усслугам… ббудьте любсззны осмотреть…
— Разбегание бесконечно малых… разбегание галактик… разбегание звёзд…
— Он тут!! — крикнуло что-то; мгновенно наступила тишина, почти столь же пронзительная в своём неописуемом напряжении, как предшествовавший ей многоголосый хор.
— Человек!! — сказало что-то. Не знаю, откуда взялась у меня эта уверенность, но я чувствовал, что слова обращены ко мне. Я молчал.
— Человек… простите… минутку внимания. Я — иной. Я тут по ошибке…
Кругом зашумело.
— Тихо! Я — живой! — кричал он сквозь шум. — Да, меня бросили сюда, умышленно заковали в железо, чтобы нельзя было узнать, но вы только приложите ухо и услышите пульс!!
— Я тоже! — перекрикивал его другой голос. — Я тоже! Смотрите! Я болел, во время болезни мне показалось, что я — машина, это было моей манией, но теперь я уже здоров! Халлистер, Халлистер может подтвердить. Спросите его! Возьмите меня отсюда!
— Прошшу вуас… ббудьте любеззны…
— Бряк-бреак…
— К вашшим усслугам…
Барак зашумел, захрустел ржавыми голосами, мгновенно наполнился астматическим криком; я попятился, выскочил на солнце, ослепший, зажмурил глаза, долго стоял, прикрывая их рукой, за мной послышался протяжный скрежет; это робот закрыл дверь и задвинул засов.
— Прошшу вуас… — всё ещё доносилось из-за стен в волне приглушённого гула… — прошшу вуас… к вашшим усслугам… ошибка…
Я прошёл мимо застекленного павильона, не зная, куда иду; хотелось только одного — оказаться как можно дальше от этих голосов, не слышать их; я вздрогнул, почувствовав неожиданное прикосновение к плечу. Это был Марджер, светловолосый, красивый, улыбающийся.
— Ox, простите, Брегг, тысяча извинений, я так долго…
— Что будет с ними?.. — прервал я почти грубо, показывая рукой на одиноко стоящий барак.
— Что? — заморгал он. — С кем?
Потом вдруг понял и удивился:
— А, вы были там? Напрасно…
— Почему?
— Это же лом.
— То есть?
— Лом на переплавку, уже после селекции. Пойдёмте… Надо подписать протокол.
— Сейчас. А кто проводит эту… селекцию?
— Кто? Роботы.
— Что?! Они сами??
— Конечно.
Он замолчал под моим взглядом.
— Почему их не ремонтируют?
— Потому что ремонт не окупается, — сказал он медленно, с удивлением рассматривая меня. <…>
«Всё в порядке. Это механизмы из металла, проводов, стекла, их можно собирать и разбирать», — внушал я себе, но не мог отделаться от воспоминаний о тёмном зале, об отрывистых голосах, о диком бормотании, в котором было слишком много смысла, слишком много самого обыкновенного страха. Я сам был, можно сказать, специалистом в этом деле, наглотался страху вдоволь, ужас перед внезапным уничтожением не был для меня фикцией, как для этих ловких конструкторов, которые, надо сказать, здорово организовали всё дело: роботы занимались себе подобными до самого конца, а люди ни во что не вмешивались. Это был замкнутый цикл точнейших устройств, которые сами себя создавали, воспроизводили и уничтожали, а я только напрасно наслушался стонов механической агонии.

 

… niski, niezwykle długi budynek, rodzaj blaszanego baraku; skierowałem się ku niemu w poszukiwaniu cienia, ale upał bił nieznośnie od metalowych ścian. Już miałem stamtąd odejść, kiedy doszedł mnie osobliwy dźwięk, płynący z wnętrza baraku, trudny do zidentyfikowania, niepodobny do odgłosu pracy maszyn; ze trzydzieści kroków dalej trafiłem na stalowe drzwi. Stał przed nimi robot. Na mój widok otworzył je i ustąpił na bok. Niezrozumiałe odgłosy nasiliły się. Zajrzałem do środka; nie było tam tak zupełnie ciemno, jak mi się wydało w pierwszej chwili. Od martwego żaru nagrzanych blach ledwo mogłem oddychać i cofnąłbym się natychmiast, gdyby nie poraziły mnie posłyszane głosy. Bo to były ludzkie głosy — zniekształcone, zlewające się w ochrypły chór, niewyraźne, bełkotliwe, jakby z mroku, gadał stos popsutych telefonów; zrobiłem dwa niepewne kroki, coś chrupnęło mi pod stopą i wyraźnie, od podłogi, odezwało się:
— Proszszę puana… proszszę puana… proszszę łasskawie…
Znieruchomiałem. Duszne powietrze miało smak żelaza. Szept płynął z dołu.
— …proszszę łasskawie obejrzeć… proszszę puana… Złączył się z nim drugi, recytujący miarowo, monotonny głos:
— Anomalio mimośrodowa… asymptoto kulista… biegunie w nieskończoności… praukładzie liniowy… układzie holonomiczny… przestrzeni nawpółmetryczna… przestrzeni sferyczna… przestrzeni najeżona… przestrzeni zanurzona…
— Proszszę puana… do ussług… proszszę łasskawie… proszszę puana…
Półmrok mrowił się cały od chrypiących szeptów; wyrywało się z nich głośniej:
— żywotwór planetarny, jego gnijące błoto, jest świtem egzystencji, fazą wstępną, i wyłoni się z krwawych ciastomózgowych miedź miłująca…
— brek — break — brabzel — be… bre… weryskop…
— klaso urojonych… klaso mocna…. klaso pusta… klaso klas…
— proszszę puana… proszszę puana łasskawie obejrzeć…
— ćśśśicho…
— ty…
— sso…
— syszysz mnie…
— sysze…
— możesz mnie dotknąć?…
— brek — break — brabzel…
— nie mam czym…
— szszkoda… zo… zobaczyłbyś, jaki jestem błyszczący i zimny…
— nniech mi od… dadzą zbroję, złoty miecz… z dziedzi… ctwa… wyżu… temu, nocą…
— oto ostatnie wysiłki kroczącego kraczącą inkarceracją mistrza ćwiartowania i prucia, bo wschodzi, bo wschodzi trzykroć bezludne królestwo…
— jestem nowy… jestem całkiem nowy… nigdy nie miałem zwarcia ze szkieletem… mogę dalej… proszą…
— proszszę puana…
Nie wiedziałem, gdzie patrzeć, zaczadziały od martwego gorąca i tych głosów. Płynęły zewsząd. Od ziemi po szczelinowe okienka pod stropem wznosiły się hałdy sczepionych ipoplątanych kadłubów; resztki wsączającego się światła słabo pobłyskiwały w ich pogiętych blachach.
— mia…łem chwilowy de…fekt, ale już jestem do…bry, już widzę…
— co widzisz… ciemno…
— ja i tak widzę…
— proszę tylko wysłuchać — jestem bezcenny, kosztowny jestem — wyznaczam każdy ulot mocy, odnajduję każdy błądzący prąd, każde przeleżenie, proszę tylko wypróbować mnie… to… to drżenie jest chwilowe… nie ma nic wspólnego… proszę…
— proszszę puana… proszszę łasskawie…
— ciastogłowi kwaśną swą fermentacją wzięli za ducha, mięs prucie za historię, środki rozkład odraczające — za cywilizacją…
— proszą mnie… tylko mnie… to pomyłka…
— proszszę puana… proszszę łasskawie…
— ocalę was5
— kto to…
— co…
— kto ocalę?
— powtarzajcie za mną: ogień strawi mnie nie ze wszystkim, a woda nie całego obróci w rdzę, bramą będzie mi żywioł obojga, i wejdę…
— ćśśśicho!!
— kontemplacja katody —
— katodoplacja —
— ja tu przez omyłkę… myślę… przecież myślę…
— jam jest zwierciadło zdrady…
— proszszę puana… do usług… proszszę łasskawie obejrzrzeć…
— ucieczko ponadskończonych… ucieczko mgławic… ucieczko gwiazd…
— On tu jest!!! — krzyknęło; i zapadła nagła cisza, prawie równie przenikająca w swym nieopisanym napięciu, jak poprzedzający ją wielogłosy chór.
— Panie!!! — powiedziało coś; nie wiem, skąd wzięła mi się ta pewność, ale czułem, że słowa, skierowane są do mnie. Nie odezwałem się.
— …panie proszę… chwilę uwagi. Panie, ja — jestem inny. Jestem tu przez pomyłkę. Zaszumiało.
— Cicho! ja jestem żywy! — przekrzykiwał hałas. — Tak, wtrącono mnie tu, ubrali mnie w blachy umyślnie, aby nie było znać, ale proszę tylko ucho przyłożyć, poczuje pan puls!
— Ja też! — przekrzykiwał go drugi głos. — Ja też! Proszę pana! Chorowałem, podczas choroby wydało mi się, że jestem maszyną, to było moje szaleństwo, ale teraz już jestem zdrów! Hallister, pan Hallister może zaświadczyć, proszę go spytać, proszę mnie stąd wziąć!
— proszszę puana… proszszę łaskawie..,
— brek… break…
— do usług…
Barak zaszumiał, zachrzęścił od rdzawych głosów, wypełnił się w jednej chwili pozbawionym tchu krzykiem, zacząłem się cofać, tyłem wypadłem na słońce, oślepiony, zmrużyłem oczy; stałem długą chwilę osłaniając je ręką, za mną rozległ się przeciągły zgrzyt, to robot zatrzasnął drzwi i ryglował je.
— Paniee… — donosiło się jeszcze w fali stłumionego pomruku spoza ścian. — Proszszę… do usług… omyłka…
Minąłem oszklony pawilon, nie wiedziałem, dokąd idę — chciałem tylko znaleźć się jak najdalej od tych głosów, nie słyszeć ich; drgnąłem, kiedy poczułem na ramieniu niespodziewane dotknięcie. To był Marger, jasnowłosy, przystojny, uśmiechnięty.
— Och, przepraszam, panie Bregg, po stokroć przepraszam, to tak długo trwało…
— Co będzie z nimi?… — przerwałem mu prawie niegrzecznie, wskazując ręką na
samotnie stojący barak.
— Proszę? — zamrugał powiekami. — Z kim? Zrozumiał nagle i zdziwił się:
— A, pan tam był? Niepotrzebnie…
— Jak to niepotrzebnie?
— To złom.
— Jak to?
— Złom do przetopu, już po selekcji. Pójdziemy?… Musimy podpisać protokół.
— Zaraz. Kto przeprowadza tę… selekcję?…
— Kto? Roboty.
— Co?! one same??
— Oczywiście.
Umilkł pod moim wzrokiem
— Dlaczego się ich nie naprawia?
— Bo to nieopłacalne… — powiedział powoli, z wyrazem zdziwienia. <…>
Wszystko jest w porządku. To są mechanizmy z metalu, drutów, szkła, można je składać i rozkładać, mówiłem sobie, ale nie mogłem odtrącić wspomnienia owej hali, ciemności z porwanymi głosami, tego rozpaczliwego bełkotu, w którym było zbyt wiele znaczenia, zbyt wiele najzwyczajniejszego strachu. Mogłem sobie powiedzieć, że jestem od tego specjalistą, nałykałem się go dość, zgroza przed nagłym unicestwieniem nie była dla mnie fikcją, jak dla nich, dla tych roztropnych konstruktorów, którzy zorganizowali całą rzecz tak dobrze: roboty zajmowały się podobnymi sobie, do samego końca, a ludzie do niczego się nie wtrącali. Był to zamknięty obieg precyzyjnych urządzeń, które same siebie tworzyły, reprodukowały i niszczyły, a ja niepotrzebnie nasłuchałem się objawów mechanicznej agonii.

  •  

Он коснулся рукой стены.
— Надеюсь, обычная? Никаких картин, телевизии?
— Будь спокоен, — улыбнулся я, в свою очередь. — Это честная стена.

 

Dotknął ręką ściany.
— Mam nadzieję, że zwykła? Żadnych obrazów, telewizji?
— Bądź spokojny — uśmiechnąłem się z kolei — to uczciwy mur.

  •  

— Не летают — и никогда уж не полетят. Будет всё хуже. Ням-ням. Одно огромное ням-ням. Они не могут смотреть на кровь. Не могут подумать о том, что произойдёт, если… <…> Ням-ням. Ням-ням во веки веков.

 

Nie latają — i nigdy już nie będą. Będzie coraz gorzej. Mli–mli. Jedno wielkie
mli–mli. Oni nie mogą patrzeć na krew. Nie mogę myśleć o tym, co się może stać, kiedy… <…> Mli–mli. Mli–mli po wiek wieków.

  •  

— Такова наша судьба, — спокойно заметил Олаф. <…> — Лучше всего мы чувствуем себя среди этаких древнющих стариканов. С та-акой вот бородищей. Когда я об этом думаю, меня просто трясёт. Знаешь что? Давай купим себе несколько кур, будем им головы сворачивать.

 

— To już nasz los — zauważył spokojnie Olaf. <…> — Najlepiej nam wśród taaakich staruszków. Z taaaką brodą. Jak o tym pomyślę, to mnie aż trzęsie. Wiesz co? Kupmy sobie kojec kur, będziemy im karki kręcić.

  •  

В действительности я был столь же решителен, как и роза ветров.

 

W rzeczywistości byłem taki zdecydowany jak róża wiatrów.

  •  

Наиболее существенным считали то, что Космосом старалась овладеть Земля, та самая Земля, которая не сделала ещё всего для себя самой, ведь никакие космические подвиги не могли покончить с человеческими мучениями, с несправедливостью, страхом и голодом на земном шаре.
Но так рассуждало только первое бетризованное поколение, а потом, естественно, наступило забвение и безразличие; дети, узнавая о романтической эпохе астронавтики, поражались ей, быть может, даже чуточку боялись своих непонятных предков, столь же чуждых и загадочных, как их прапрадеды, запутавшиеся в грабительских войнах и походах за золотом. Именно это безразличие изумляло меня больше всего, потому что оно было хуже безоговорочного осуждения. То, ради чего мы готовы были отдать жизнь, теперь окружено молчанием, похоронено и предано забвению.

 

Za najistotniejsze uznawano to, że kosmos pragnęła podbić Ziemia, która nie uczyniła jeszcze wszystkiego dla samej siebie, jak gdyby nie było oczywiste, że bezmiarów ludzkiego cierpienia, niesprawiedliwości, lęku i głodu na globie ziemskim nie ukoją heroiczne loty.
Ale tak myślało, jak mówię, pierwsze betryzowane pokolenie, potem bowiem, naturalnym biegiem rzeczy, przyszło zapomnienie i obojętność, a dowiadując się o romantycznym okresie astronautyki, dzieci dziwiły mu się, być może nawet odrobinę lęku odczuwały wobec tych swoich niepojętych przodków, równie obcych, równie niezrozumiałych, jak ich prapradziadowie, uwikłani w wojny łupieżcze i wyprawy za złotem. Ta obojętność właśnie najbardziej mnie przerażała, bo była gorsza od bezwzględnego potępienia — dzieło naszego życia okryte zostało milczeniem, pogrzebane i zapomniane.

  •  

Последнее испытание, Коронацию, я прошёл совершенно нормально. Это было уже последнее решето, последняя ступень отсева. Аль Мартин, парень, который тогда, на Земле, выглядел, как я сегодня, — колосс, глыба железных мускулов, олицетворение спокойствия, — вернулся с Коронации на Землю в таком состоянии, что его сразу вывезли из Центра.
Эта Коронация была очень простой штукой. Человека одевали в скафандр, выводили на орбиту и на высоте около ста тысяч километров, там, где Земля светила, как пятикратно увеличенная Луна, выбрасывали из ракеты в пустоту, а сами улетали. И надо было висеть в пустоте, болтая руками и ногами, и ждать их возвращения, спасения; скафандр был надёжный, удобный, имел кислородную аппаратуру, климатизацию, обогревался, каждые два часа кормил человека питательной пастой, выжимаемой из специального мундштука. Так что ничего страшного не могло случиться, разве что испортился бы прикреплённый снаружи к скафандру автоматический пеленгационный передатчик. В этом скафандре не было только одной необходимой вещи — радиосвязи, не было умышленно, разумеется, так что в нём нельзя было услышать ни одного голоса, кроме собственного. Среди этой нематериальной черноты и звёзд надо было ждать. Довольно долго, правда, но не бесконечно. И это всё.
Да, но люди сходили от этого с ума; на ракету Базы их втаскивали извивающимися, в каких-то эпилептических конвульсиях. Это было наиболее противно самому естеству человека — абсолютное уничтожение, потеря себя, смерть в полном сознании, это было знакомство с вечностью, которая проникала в человека и давала ему почувствовать свой чудовищный вкус. Представление о бесконечной бездне внеземного существования, всегда считавшейся невероятной, непостижимой, становилось нашим уделом; бесконечное падение, звёзды между ненужными, извивающимися ногами, бесполезность, ненужность рук, губ, жестов, всякого движения и неподвижности, в скафандрах нарастал крик, несчастные выли… Хватит!
Довольно вспоминать то, что было только проверкой, прелюдией, продуманной и разыгранной с величайшей предусмотрительностью: ни один «коронованный» в физическом смысле не пострадал; всех отыскала ракета Базы. Правда, нам даже этого не говорили, чтобы реальность ситуации была по возможности максимальной.

 

Ostatnią próbę, Koronację, przeszedłem zupełnie dobrze. Było to ostatnie już sito, ostatnia stacja odsiewu. Al Martin, chłop, który wtedy, na Ziemi, wyglądał jak ja dziś, kolos, jedna bryła żelaznych mięśni, sam spokój wcielony, jak mogło się zdawać, wrócił z Koronacji na Ziemię w takim stanie, że od razu wywieźli go z ośrodka.
Była ta Koronacja sprawą całkiem prostą. Ubierali człowieka w skafander, wywozili na orbitę okołoziemską i na wysokości jakichś stu tysięcy kilometrów, gdzie Ziemia świeciła jak pięciokrotnie powiększony Księżyc, wyrzucali go po prostu z rakiety w próżnię, a potem odlatywali. I trzeba było, wisząc tak, poruszając nogami i rękami, czekać na ich powrót, na ocalenie; skafander był pewny, wygodny, miał aparatury tlenowe, klimatyzacyjne, ogrzewał, karmił nawet człowieka pastą odżywczą, wyciskaną co dwie godziny ze specjalnego ustnika. Tak że nic nie mogło się stać, chyba żeby popsuł się aparacik radiowy, który przymocowany do skafandra z zewnątrz, dawał automatycznym sygnałem znać, gdzie znajduje się jego właściciel. Nie było w tym skafandrze jednej tylko należnej rzeczy, radia łączności, umyślnie, rozumie się, więc nie można w nim było usłyszeć żadnego głosu prócz własnego. Mając wokół siebie tę czerń niematerialną i gwiazdy, trzeba było, w nieważkim zawieszeniu, czekać. Dosyć długo, co prawda, ale nie bardzo. Nic więcej.
Tak, ale ludzie dostawali od tego obłędu; na rakietę bazy wciągano wijących się w jakichś drgawkach epileptycznych. To było najbardziej przeciwne wszystkiemu, co tkwiło w człowieku — doskonałe unicestwienie, zatrata, śmierć z pełnią przetrwałej świadomości, było to doświadczenie wieczności, wchodziła w człowieka i dawała mu poczuć swój potworny smak. Wiedza zawsze uważana za niemożliwą, nienaoczną, o wszechkierunkowej bezdni pozaziemskiego istnienia, stawała się naszym udziałem; nieskończony upadek, gwiazdy między jakże bezużytecznymi, wijącymi się nogami, daremność, bezpotrzeba rąk, ust, gestów, wszelkiego ruchu i bezruchu, w skafandrach puchł krzyk, nieszczęśnicy wyli — dosyć.
Dość wspominań tego, co było przecież tylko próbą, wstępem, czymś przygotowanym umyślnie w sposób zapobiegliwy, i to z zabezpieczeniami: ani jednemu z „koronowanych” nie stało się, w sensie fizycznym, nic; wszystkich odnalazła rakieta bazy. Co prawda i tego nam nie mówiono, aby autentyczność sytuacji była możliwie największa.

  •  

— Это звучит по-деловому, не правда ли? Исследование звёзд. Брегг, не думаешь ли ты, что мы не полетели бы, если бы звёзд не было? Я думаю, что полетели бы. Мы бы изучали пустоту, чтобы как-то оправдать свой полёт…

 

Jakie to rzeczowe, prawda? Badanie gwiazd. Bregg, czy myślisz, że
nie polecielibyśmy, gdyby ich nie było? Ja myślę, że tak. Chcielibyśmy poznać tę pustkę, ażeby to jakoś usprawiedliwić…

Перевод

править

Е. П. Вайсброт, Р. Нудельман, 1965 (с незначительными уточнениями)

О романе

править
  •  

Большим успехом «Возвращения со звёзд» является, прежде всего, его диалог. Вещь удивительная, но реальная: во всех прочитанных мною фантастических романах герои используют синтаксис, метафорику, метод сокращений и недомолвок в соответствии с духом языка двадцатого века (если не девятнадцатого, что случается нередко).

 

Wielkim sukcesem "Powrotu z gwiazd" jest przecież jego dialog. Rzecz zaskakująca, a jednak prawdziwa: we wszystkich przeczytanych przeze mnie powieściach fantastycznych bohaterowie stosują składnię, metaforykę, metodę skrótów i niedomówień, zgodną z duchem języka dwudziestowiecznego (jeśli nie dziewiętnastowiecznego, co zdarza się nierzadko).[2]

  Станислав Гроховяк, «Три высоты», 1961
  •  

По нашему мнению, роман, как бы его ни истолковывал сам автор, предостерегает прежде всего от не изжитых ещё обывательских представлений о коммунизме как о потребительском рае и от однобокого технического прогресса, ведущего в определённых условиях к духовному обнищанию.

  Евгений Брандис и Владимир Дмитревский, «Тема «предупреждения» в научной фантастике», 1967
  •  

«Возвращение со звёзд» начинается в том месте, в котором рассказы о космических приключениях, как правило, заканчиваются <…>.
Роман Лема является интригующим интеллектуальным экспериментом — к тому же, на нескольких различных уровнях. Во-первых, это попытка измерить практические последствия парадокса Эйнштейна.
«Возвращение со звёзд» — это также рассказ о Земле как о „чужой планете”. <…> „бетризация” может слишком навязчиво ассоциироваться у нас с кастрацией. <…>
Это роман, как ни странно, немного виткацевский в замысле. Напомним: Виткацы предрекал приход эгалитарного и муравейникового общества, в котором наиболее важным будет всеобщее и равное благосостояние на элементарном уровне — оплаченное, однако, потерей навыков метафизического переживания мира. <…> А теперь вывод Виткаци: эгалитарная цивилизация будущего тягостна как место жительства, но признаем, что — как дело исторической справедливости — она является чем-то допустимым, а может быть, даже неизбежным. Так, быть может, также мягкая, женственная реальность из романа Лема является необходимым злом, ценой за обуздание демонов, которые устремляют человека к взрыву всего мира? <…>
Если люди в «Возвращении со звёзд» пытаются создать для себя реальность-кокон, в которой основной идеей является обеспечение повсеместного чувства безопасности, — то роботы частично наследуют их экзистенциальные страхи и угрозы, и они, уже наделённые искусственным сознанием, но человеческими правами — ещё нет, боятся, „болеют”, переживают мучения неопределённости завтрашнего дня.

 

Powrót z gwiazd zaczyna się w miejscu, w którym opowieści o kosmicznych przygodach zazwyczaj się kończą <…>.
Powieść Lema jest intrygującym eksperymentem intelektualnym — i to na kilku różnych poziomach. Jest najpierw próbą zmierzenia się z praktycznymi skutkami paradoksu Einsteina. <…>
Powrót z gwiazd jest więc także opowieścią o Ziemi jako „obcej planecie”. <…> „betryzacji” może zbyt natrętnie kojarzy się nam z kastracją. <…>
Jest to powieść — o dziwo — nieco witkacowska w pomyśle. Przypomnijmy: Witkacy prorokował nadejście społeczeństwa egalitarnego i mrowiskowego, w którym najważniejszy będzie powszechny i równy dobrobyt na elementarnym poziomie — opłacony jednak utratą umiejętności metafizycznego przeżywania świata. <…> A teraz konkluzja Witkacego: egalitarna cywilizacja przyszłości mierzi go jako miejsce do zamieszkania, ale uznaje, że — jako dzieło historycznej sprawiedliwości — jest ona czymś dopuszczalnym, a może nawet nieuniknionym. Więc może także miękka, kobieca rzeczywistość z powieści Lema jest złem koniecznym, ceną za okiełznanie demonów, które dążą w człowieku do rozsadzenia całego świata? <…>
W Powrocie z gwiazd ludzie próbują stworzyć dla siebie rzeczywistość-kokon, której ideą główną jest zapewnienie wszechobecnego poczucia bezpieczeństwa — to roboty częściowo dziedziczą po nich egzystencjalne lęki i zagrożenia, to one, już obdarzone sztuczną świadomością, ale jeszcze nie — ludzkimi prawami, boją się, „chorują”, przeżywają męki niepewności jutra.[3]

  Ежи Яжембский, «Трудное возвращение со звёзд», 1999

Станислав Лем

править
  •  

Было во всём этом нечто забавное: я сижу, пишу, следя с интересом, как у моего героя завязываются первые беседы, первые контакты[4], и вдруг в сознании всплывает слово «бетризация». <…> Я сам не знаю, что такое слово должно означать. Но вот участники разговора как бы сами по себе начинают обсуждать что-то связанное с бетризацией, и я невольно заинтересовываюсь. Вот тут повествование начинает развиваться, тут начинает вырисовываться прежде смутный замысел вещи.[5][6]

  — интервью «Как рождаются фантастические книги», 1961
  •  

Начиная писать «Возвращение со звёзд», <…> в голове у меня был весьма туманный проект, некоторая абстрактная ситуация «неприспособления», одинокого человека внутри мира иного, нежели тот, который его породил. <…>
До встречи Брегга и Наис у меня не было особых трудностей. Сюжет развивался «сам». Во время обмена первыми фразами между девушкой и космонавтом я почувствовал, — это следовало, пожалуй, из всей моей установки, — что между этими людьми должен существовать какой-то информационный барьер. Поэтому я начал подбавлять недоразумений, однако и то, что профессия девушки была непонятна, и то, что жидкость, которой она угощала гостя, напоминала молоко и не была каким-то коктейлем, всё это — я чувствовал — было мелко, тривиально, потому что дело не могло ограничиться только лишь изменением взаимоотношений. Впрочем, я не знал, что делать, даже тогда, когда было произнесено слово «бетризация». Пилот спрашивал, девушка не хотела отвечать, и во время этой, несколько затянутой, но уже обладающей внутренним напряжением беседы, я сам изо всех сил старался придумать нужный, но неизвестный мне ответ (на вопрос о «бетризации»). Я принялся выяснять, — тут помогла вспышка иллюминации, — и «догадался», что речь может идти об ампутации у человека его агрессивности…

  «Размышления о методе», 1965
  •  

Всё начинается с ожидания необычного. Я не знаю ещё, что должно случиться, <…> пока работает подсознательная часть моего мозга, <…> заключаю договор с издательством. Но, в конце концов, приходит момент, когда надо принимать решение и действовать. И тут наступает второй период, который я называю биологическим сопротивлением организма. Я всё время думаю, как бы убежать из дома. Нельзя. Тогда я достаю пухлую папку, где лежат отбросы от всех старых рукописей. Я хорошо знаю, что там ничего нет, и всё же перебираю один за другим все листки. Это ужасное положение: сознание работает само по себе, подсознание тоже, одно с другим не сцепляется. Я хватаю бумагу, со страхом гляжу на узкое белое полотно, вставляю его в машинку. И вот на чистый листок вдруг приземляется ракета. Поскольку я точно знаю, как там в ней всё устроено, на какие кнопки надо нажимать, она садится удачно. Герой, пропутешествовав сотню лет в космосе, вернулся на Землю. Он рассматривает непонятный город <…>. Но дальше я придумываю слово «бетризация» и с ужасом вижу, что вырыл себе яму, которую не могу засыпать…[7]

  — октябрь 1965
  •  

Анджей Стофф удачно заметил, что «достаточно доброжелательного Большого Брата» (возможно, электронного <…>) я ввёл в «Возвращении со звёзд», как «невидимого электрократа», который в романе кажется вообще «лично» не присутствующим, даже в рассуждениях героев нигде не назван, однако его существование логически вытекает из того, что определённые учреждения (например, так называемый «Адапт») могут неустанно наблюдать и контролировать (но без вмешательства) самые незначительные шевеления или движения личности (героя, но, возможно, не только его). Всё, описанное в романе, может происходить случайно, всё может быть «без вмешательства судьбы», но имеются там места, в которых сия неизвестная, неизвестно кому принадлежащая «всезнайка» (а может, и всевласть?) начинает, но достаточно деликатно, проявляться… (Что возникает как единый выразительный домысел героя в самом начале повествования, когда, вернувшись «со звёзд» на Землю, без обещанного ему пребывания в лунном «Адапте», он может действительно сразу очутиться на Земле, но это стоит ему блуждания в дебрях технологически полностью непонятной цивилизации, прежде чем он окажется в отеле, при этом какие-то «власти» о его блужданиях почему-то отлично знают…) Так вот забавно то, что этот «невидимый всеконтроль», осуществляемый через, скажем так, «электрократию» (а затем «Машину для очень мягкого с виду правления»), я выдумал, хотя и совсем не выдумывал его: это означает, что мне даже в голову не пришла мысль о возможности интерпретации сюжетных происшествий, показанной А. Стоффом. «Как-то само так написалось»…

  «Информационное перепутье» (1997)
  •  

Я хотел бы написать повесть о будущем, но не о таком будущем, которого я бы желал, но о таком, которого нужно остерегаться. Гораздо больше опасностей мне видится в вариантах «розового будущего»…[8]

  — 1966
  •  

В соответствии с концепцией, <…> которая вдохновила меня на написание «Возвращения со звёзд», <…> имеют значение все наличествующие у человека качества, поэтому ампутация свойств, признанных отрицательными, только искалечит человека. У меня агрессивность оказывается в неразрывной связи со способностью рисковать собственной жизнью <…>. Данные гипотезы могут содержать зерно истины, хотя ничего определённого в этом смысле сказать нельзя. <…> эта повесть как литературное произведение подверглась как бы «недотрансформации». Действительно, прививка «бетризации», как это представлено в повести, не могла бы стать панацеей от всех проблем социально-политического характера; ведь мы творим зло не только при личных и в той или иной степени непосредственных контактах (то есть бросаясь с ножом, топором или пистолетом на ближнего своего). Мы творим зло, даже ничего об этом не ведая (например, пусть и косвенным образом, принимая участие в эксплуатации) и даже пытаясь сделать другим добро. В качестве постулируемого депрессора агрессивности бетризация могла бы затормозить лишь проявления преднамеренного зла; зато вышеназванных форм зла, неумышленного и обусловленного социальной структурой, она не смогла бы коснуться. В этом смысле социальную утопию на основе прививок «бетризации» не удалось бы построить в рамках всего общества. А на уровне личности в мои суждения вкралась другая серьёзная ошибка. Как видно из текста повести, об убийстве других людей «бетризованные» даже подумать не могут, такая мысль вызывает у них не только отвращение, но и страх. Но это чрезвычайно сомнительные способы обеспечить психическое равновесие личности, ибо агрессия часто бывает реакцией освобождения от фрустрации, и если мы блокируем или повредим механизмы таких психических разрядок, то каждого человека сделаем пленником его амбиций, комплексов и переживаний. Таким образом, самое главное не в том, что для нас — как для «небетризированных» — отвратителен мир, в котором любовь другого человека можно только выпрашивать, а не завоёвывать с риском для жизни, то есть мир кротких и жалостливых нищих. Намного существеннее то, что такой мир для самих его обитателей был бы невыносим, ибо, если агрессия бывает формой освобождения от фрустрации, то перемкнуть её, будто предохранительный клапан, — значит заставить человека медленно вариться в собственном психическом соку. В таком мире количество неврастеников, страдающих от немотивированного страха, от депрессии или меланхолии, было бы несравнимо большим, чем в реальности. Я использовал эту повесть для доказательства того, что от инструментально, возможно, эффективных мер необходимо отказаться по сверхинструментальным, чисто культурным соображениям, то есть достижение инструментальными методами культурных целей — операция весьма опасная. Но этот тезис не удалось полностью доказать в силу использованных в «Возвращении со звёзд» исходных предпосылок (касающихся самой специфики бетризации, а также её психических и социальных последствий). Этот тезис («у человека нельзя хирургически ампутировать „зло“, ибо „зло“, как и „добро“, неотъемлемо и фундаментально для всего человечества») нуждается в более сложной аргументации, так как только его вступительная часть, касающаяся психических последствий биотехнических мероприятий, уже должна была бы подвергнуться веристической проработке, то есть соответствовать всей совокупности наших знаний о структуре личности человека. Таким образом, «Возвращение со звёзд» ни достаточных доказательств вышеуказанного тезиса, ни полемики с биомелиоризмом не представляет, а лишь пытается сделать вид, будто разрешило проблематику, в общих чертах описанную в повести. К тому же проблема была ещё сильнее исковеркана романтической историей героя, возвращающегося со звёзд на Землю, так как из чисто человеческих побуждений (чтобы хоть как-то скрасить жизнь этому бедолаге) я довёл повествование до happy end’a (или его подобия). Но оказывать подобные услуги своим персонажам — это последнее дело, на которое имеет право писатель.

  — «Фантастика и футурология», книга 1 (Структурные классификаторы научной фантастики), 1970
  •  

О «Возвращении» не было ни одной хоть сколь интеллектуально ценной рецензии <…>.
Идея в плане «секса» была у меня примерно такой: там, где есть секс, невозможно было «на 100 % всё бетризировать», поскольку половой акт НЕ ЯВЛЯЕТСЯ самой чистой нежностью, НЕ ЯВЛЯЕТСЯ кульминацией мягкости, НЕ ЯВЛЯЕТСЯ святой чистотой, НЕ ЯВЛЯЕТСЯ эстетической возвышенностью. Не является. Он такой же, как у всех млекопитающих; норма та же самая, отклонения те же самые, агрессивность самцов та же самая, сексуальное принесение себя в жертву как акт сервилизма, как попытка жертвоприношения, попытка откупиться, избегнуть агрессии наблюдается у всех популяций млекопитающих, от мышей до <…> приматов. Всё тотально бетризировать — это бы означало попросту ввести импотенцию, этого сделать не могли. Поэтому ЗДЕСЬ была точка приложения сил. Мой герой должен был наконец заметить, что в сексе он ещё может соединиться с женщиной чужой культуры, но вне секса — уже нет. Это был бы, конечно, кошмар, ведь ему нужен был полный контакт, а не только генитальный! Поэтому он пытался бы как-то… И если бы он возбудил любовь, можно было бы дать понять, что «от корня секса», от этой единственной недобетризованной точки психики, он эту девушку «пробудил»… И она, впадая в предбетризационный атавизм, полюбила бы его — «по-старому», но не во всём: она была бы с ним, несмотря на всю любовь, душевно раздвоена и несчастна. А поскольку, утрачивая «нечувствительность к трагичному», которую даёт бетризация, она вернулась бы к трагедии, но внезапнее, резче, чем мы, чем Брегг, потому что она не была привыкшей, адаптированной, приспособленной к трагедии, всё это её сокрушило бы. Так нужно было это сделать. Я уже не знаю, просто не сумел или не захотел это сделать, скорее всё-таки не захотел, «пожалел» моих героев, чудовищный для автора поступок! Столкновение двух культур, конечно, но на интимном пространстве. Секс как воскрешающее заклятие и как проклятие одновременно. <…>
То, что я написал о «Возвращении», пришло мне в голову в столь отчётливом виде лишь после чтения вашего письма.

  письмо Рафаилу Нудельману 19 апреля 1974
  •  

Мне претит сентиментальность этой книги, крепость героев, бумажность героини. Что-то, на мой взгляд, там попахивает Ремарком с его «Тремя товарищами». Есть в этом какая-то дерьмовщина. А говоря спокойнее — автор не имеет права делать героям приятное лишь потому, что он к ним благоволит. Роман в конце концов мог закончиться так, как в романе, но обязательным условием для этого была бы личность возлюбленной рассказчика, а она в сущности является пустым местом. Правда, я по-прежнему считаю, что сама проблема бетризации имеет смысл, но её реализацию я слишком упростил. Тот мир слишком плоский, одномерный. Моё неуверенное отношение к этой книге лучше всего проявляется в том, что я всё же разрешаю её переводить.

 

Razi mnie sentymentalizm tej książki, krzepa bohaterów, papierowość bohaterki. Coś mi tam zalatuje Remarkiem z jego Trzech towarzyszy. Jest w tym jakieś gówniarstwo. A mówiąc spokojniej — autorowi nie wolno robić bohaterom przyjemności dlatego, bo im sprzyja. Romans w końcu mógł się skończyć jak w powieści, ale warunkiem koniecznym byłaby osobowość tej ukochanej narratora, a w istocie jest ona pustym miejscem. Co prawda sam problem betryzacji uważam nadal za sensowny, ale jego realizację zbytnio uprościłem. Ten świat jest zbyt płaski, jednowymiarowy. Mój obojnaczy stosunek do tej książki najlepiej widać po tym, że jednak pozwalałem ją tłumaczyć.

  — «Беседы со Станиславом Лемом» (гл. «В паутине книг», 1981-82)
  •  

Вместе со Щепаньским мы написали сценарий по «Возвращению со звёзд» для Форда, который рассчитывал, что найдёт зарубежных кинопродюсеров с огромными денежными мешками. Никого не нашёл. Наоборот, все хотели, чтобы он снимал это в Польше. А поскольку это было технически невозможно, ничего из этого и не вышло.

  — «Беседы со Станиславом Лемом» (гл. «Кинематографические разочарования», 1981)
  •  

… я считаю роман неудачным, потому что центральная для этой книги проблема искоренения социального зла рассмотрена слишком уж примитивно и неправдоподобно. Если даже допустить возможность «фармакологического» устранения зла, причиняемого намеренно, то всё же никакое химическое или любое другое воздействие на мозг не способно устранить общественные отношения, конфликты и противоречия, порождающие непреднамеренное социальное зло.

  — «Моя жизнь», 1983

Комментарии

править
  1. Цитировалось С. Баранчаком как пример довольно типичной для НФ сцены[1].
  2. Эта тривиальная фраза нередко цитируется в неточном переводе Г. А. Гудимовой и В. М. Перельмана (1992) «Аргументы разума бессильны перед господствующей моралью».
  3. См. гл. «Трионы» в «Магеллановом облаке».
  4. Ср. с зорб-футболом, появившимся в нач. 2010-х.
  5. Цитировалось, например, в послесловии Яжембского.

Примечания

править
  1. Elektrycerze i cyberchanioły // Nurt (Poznań). — 1972. — Nr. 8. — S. 14-17.
  2. Trzy wysokości — копия статьи на официальном сайте Лема.
  3. Trudny powrót z gwiazd // Lem Stanisław. Powrót z gwiazd. — Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1999. — 275 s. — (Dzieła zebrane Stanisława Lema. Tom 3). — копия статьи на официальном сайте Лема.
  4. Вопросы литературы. — 1962. — № 3. — С. 172.
  5. Dookola Swiata, 1961, N 41.
  6. Геннадий Прашкевич, Владимир Борисов. Станислав Лем. — М.: Молодая гвардия, 2015. — Глава 4:1. — (Жизнь замечательных людей).
  7. Велтистов Е. «Секреты» Станислава Лема [воспоминания] // Комсомольская правда. — 1965. — 17 ноября. — С. 4.
  8. Кирилл Андреев. Четыре будущих Станислава Лема // Станислав Лем. Магелланово облако. — М.: Детская литература, 1966. — С. 15. — (Библиотека приключений. 2-я серия). — 300000 экз.